Geoblog.pl    gabor    Podróże    Islandia 2019 z niemowlakiem - w poszukiwaniu zorzy    Lodowiec to jest sztos
Zwiń mapę
2019
18
lut

Lodowiec to jest sztos

 
Islandia
Islandia, Vagnstaðir
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3148 km
 
Po fatalnej nocy, gdzie Jagna wstawała co godzinę zebraliśmy się w świat daleki. Tłuc kolejne kilometry 1ką. Na początek postanowiliśmy się cofnąć w kierunki Reykiaviku, ok 20 km, żeby zobaczyć wąwóz Fjaðrárgljúfur. Wąwóz ładny, choć myślę, że zielony w lecie robi większe wrażenie. Szlak oblodzony i pod górkę, więc wesoło.

Kierunek lodowiec i czas zacząć obszar Vatnajokkull, największego parku narodowego w Europie. Svínafellsjökull to ten lodowiec koło wodospadu Skaftafell. Z centrum turystycznego jest 30 min do lodowca i 40 min do wodospadu w przeciwną stronę. A parking zrobili już płatny. Wybraliśmy z Moniką i Jagną lodowiec. Bo wodospad nie powalił nas w lato. Wybór dobry, bo w porównaniu z latem zmniejszyła się laguna, więc można było bliżej podejść. Bardzo ładnie, lepiej niż w lecie. No i mało ludzi, trochę wietrznie. Ale za to po lodowcu zrobiliśmy sobie przerwę na rozprostowanie dziecka. To był taki nasz punkt obowiązkowy w trakcie każdego dnia. Żeby zrobić przerwę, gdzie Jagna może poleżeć, pomachać nogami, zmienić pieluchę. Dacia Duster naszym domkiem na 5 dni :)

Przejechaliśmy obok Jökulsárlón bez zatrzymania się, bo wiedzieliśmy, że następnego dnia czeka nas tam cały dzień. Potem może trochę żałowaliśmy, bo następnego dnia były chmury, a tego dnia czyste niebo… Ale za to jedziemy sobie za Laguną Lodowcową, a Monika opowiada, że jej koleżanka tutaj kiedyś widziała stado reniferów, a w tym samym momencie ja daję po hamulcach i krzyczę „o kurwa, renifery!”. Szybko zawinęliśmy i zajarani oglądaliśmy jak renifery jedzą śnieg. To musi być jakieś stadko, które okupuje okolice Jökulsárlón. Fajnie, zawsze można dołożyć kolejne egzotyczne zwierze widziane w naturalnym środowisku, a nie w ZOO.

Mieliśmy tego dnia 2 problemy – kończyła się waha w jednym aucie, a nie było stacji od 50 km i miało jej nie być przez kolejne 100 km. Drugi problem, że niektórzy nie mieli chleba. Zajeżdżamy do jakiejś wioski z 5 domamy na krzyż (i tak największa w obrębie 50 km), a tam powiedzieli nam, że najbliższy sklep w Hofn, ok 80 km stąd… Weź zapomnij cukru i się wracaj :)

Początkowy plan na Hofn odpuściliśmy głosowaniem. Z Hofn do Laguny jest ok 120 km, a o 9 zaczynaliśmy wycieczkę do jaskini lodowej. Poza tym uznaliśmy, że na pewno w mieście gorzej będzie złapać zorzę, a trafiliśmy spoko hostel pośrodku niczego. Dodatkowo udało się nam zabukować o przez jakiś inny portal niż booking.com, a różnica była 100 zł. Oczywiście na recepcji Polka. Zagadaliśmy czy jest szansa na chleb, a ona oddała nam cały bochenek za darmo, bo im zostało po śniadaniu. Złota kobieta :) Za to hostel trafiliśmy w sam raz na nocleg z dzieckiem – pokój 6 osobowy z łóżkami piętrowymi. Chyba nigdy nie widziałem i nigdy nie zobaczę tak cichego pójścia spać Wilhelma, Soto, Długiego, Gośki i mojego! Bez słowa, po ciemku, w 3 min. Bajka!

Wieczorem i w nocy wysoka aktywność zorzy, ale chmury, miało się przetrzeć nad ranem, koło 5… Nadzieja jest.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 18% świata (36 państw)
Zasoby: 294 wpisy294 21 komentarzy21 1382 zdjęcia1382 0 plików multimedialnych0