Geoblog.pl    gabor    Podróże    Laos, Kambodża 2018    Koh Chang
Zwiń mapę
2018
15
lut

Koh Chang

 
Tajlandia
Tajlandia, Koh Chang
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10630 km
 
Ten dzień nie mógł być ciekawy, bo mieliśmy spędzić go w całości w środkach lokomocji. Dodatkowo wszystko było opłacone, załatwione – nic się nie mogło wydarzyć. Bus do granicy, granica z buta, potem busik do Trat do portu, prom, potem busik do hotelu, którego oczywiście nie mieliśmy :) Zresztą chyba jedyni w busiku na Koh Chang nie mieliśmy zorganizowanego noclegu. Mając na uwadze, że dojechaliśmy tam grubo po zmroku, a miasteczka są rozsypane w odległości kilku km, ceny wysokie. No można było to inaczej zorganizować. Ale podpytaliśmy w busie typiare co spędziła tam miesiąc o nocleg, doradziła miejscowość, jakiś hippisowski guest house na końcu wyspy. Zaryzykowaliśmy i to był strzał w 10. Miejsca były, było chyba najtaniej na całej wyspie, osobne domki i przede wszystkim najmniejsza miejscowość ze wszystkich, więc nie było tłumów. Bo w innych miejscowościach jest młyn taki że o ja pierdolę. Ale co kto lubi.
Dojazd do granicy sprawnie, granica też. Nie mieliśmy traumatycznych przeżyć jak niektórzy. Ot obskórna granica. CIekawe są kasyna po stronie Kambodży. W Tajlandii jest zakazany hazard, więc przyjeżdżają do Poipet. I tak największy budynek tam to kasyno, które ma chyba z 7 pięter. A może tylko parter to było kasyno? Kto wie, ale ciekawiej brzmi 7 piętrowe kasyno :) Na granicy nie ma kantoru, za to każdy chętnie oferuje wymianę kasy. Okazuje się, że można znaleźć bank i wymienić po normalnym kursie (za torami w lewo).
Busik do Trat spoko, przed promem okazalo sie, ze nie ma podwozki pod hotel w cenie. A my chcielismy sie dostac do najdalszej miejscowosci. Typiara z ktora sie zgadalismy powiedziala nam, ze cena taksowek na wyspie i tak jest wyzsza, wiec jeszcze stargowalismy i kupilismy. Dojazd do Bang Bao 150 bath/os. Prom nie pamiętam, bo mieliśmy w cenie. A tak w ogóle w busiku na Koh Chang okazało się, że…zgubiliśmy 2 pasażerów. Ojca z synem. No nieźle, okazuje się, żę zgubić pasażera to nie takie trudne. Prawdopodobnie na promie nie wsiedli do busika i pojechaliśmy bez nich. A że siedzieli na samym końcu, to nikt nie zauważył ich braku. Chyba nas kierowca ogarnął innych ziomków, że ich zgarnęli, bo po 30 min nerwowych telefonów pojechaliśmy dalej.
Nocleg był w Hippi Hut, 300 batów za domek. Okazało się, że mieszkają tam też Polacy, z którymi rozpiliśmy trochę vodki, bo co innego można robic z Polakami?
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 18% świata (36 państw)
Zasoby: 294 wpisy294 21 komentarzy21 1382 zdjęcia1382 0 plików multimedialnych0