Geoblog.pl    gabor    Podróże    Jordania, Izrael 2017 z namiotem    Rafy morza Czerwonego (podejście pierwsze, ale na pewno nie ostatnie)
Zwiń mapę
2017
03
lis

Rafy morza Czerwonego (podejście pierwsze, ale na pewno nie ostatnie)

 
Jordania
Jordania, Akaba
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3280 km
 
Już przy pierwszej wizycie w Aqaba (jakby to powiedział Mojżesz) "zaraz po wyjściu z Izraela", praktycznie wybraliśmy szkołę nurkową. Padło na Camel's dive. Z nimi nurkował też na starcie Janek i Anastazja. Monika dogadałą jakieś szczegóły mailem, a na miejscu jeszcze urwaliśmy kilka JOD. Pozostała kwestia noclegu. Dlatego po odstawieniu 2 osób na granicę z Izraelem, ruszyliśmy na południe Aqaby, w kierunku Arabii Saudyjskiej. Tam ok 10 km za miastem zaczynają się plaże i rafy. Zatrzymaliśmy się w Camel's dive, żeby dogadać szczegóły nurkowania i w trakcie rozmowy urodził się pomysł, żeby spać u nich na bazie. Niby mieli jakiś mały pokoik z prądem i prysznicami, całkiem fajny. Cena też dobra, bo 5 JOD/os. Czemu nie, skoro i tak planujemy z rana nurkować, a przyjemniej jest spędzić wieczór na plaży poza miastem, niż w mieście. Jak zrzuciliśmy bambetle w pokoiku, to okazało się, że gniazdka są, ale bez prądu, a prysznice mają tylko zimną wodę. Wyglądało jak suterena Ismaila (właściciel szkoły), którą opuścił 5 min przed naszym przyjściem :) Ale dobra, klepnięte, wygodne pod kątem nurkowania.
Przed wieczorem pojechaliśmy jeszcze do miasta, żeby zdać naszego gruchota. Tak jak jego "zewnętrza" byłem pewny, że nic się nie pogorszyło w trakcie naszego wynajmu, tak z mechaniką taki pewny już nie byłem... Dlatego modliliśmy się, żeby przypadkiem nie wsiadali, żeby przeparkować go przy nas :P Oddajemy auto, a tam jakaś parka Rosjan siedzi w wypożyczalni. Pracownik nas zobaczył i uradowany mówi do tych Rosjan "OK, wait 3 minutes, your car has just arrived!". No to ja myk myk, podpisik na papierze, że wszystko jest OK, że nie będzie dodatkowych obciążeń i uciekamy! :)

Ismail załatwił nam jeszcze transport z miasta do jego bazy, zapowiedział nam, że teraz zostaje na dupcingu na mieście, ale wróci do bazy na noc i weźmie ze sobą browary! My jednak nie czekając na niego poszliśmy na plażę zabijać bakterie, czyli skonsumować małe conieco. A Ismaila się oczywiście nie doczekaliśmy. Za to na plaży było naprawdę sporo ludzi jak na to, że to jest 10 km od miasta... Po plaży stoczyliśmy jeszcze nierówną walkę z karaluchami (wynik 2:0 dla nas), podwiesiliśmy żarcie pod sufitem, żeby nie odwiedziły nas wszechobecne mrówki oraz spędzilismy upojną godzinę na recepcji zamkniętej bazy nurkowej, gdzie ładowaliśmy telefony i szukaliśmy noclegu na następną noc w Eijat :)

Nurkowanie miało się zacząć ok 8. Cena my z Moniką 50 JOD/os za 2 nurki. Mario 60 JOD, bo miał introdution jeszcze. Mieliśmy być sami z instruktorami. Plan na nurkowanie - Sea Park, a tam wrak Cedar Pride oraz Japanese Gardens. Ten pierwszy to wrak statku, który kupił król Jordanii (zapalony nurek) i zatopił go u brzegu na 25 metrach. Duży, porośnięty rafą, fajny. Druga miejscówka to zwykła rafa i to blisko i płytko. Można tam nawet snorklować. Zapowiadało się więc piersze nurkowanie głębokie, drugie stricte rekreacyjne. Taki plan nam pasował, ponieważ po 24h mieliśmy lot, więc teoretycznie nie zaleca się nurkować dużo i głęboko. W praktyce te 2 miejscówki są osiągalne z tej samej plaży, nurków jest bardzo dużo, dlatego lepiej zacząć z samego rana. My nurkując o 8:30 byliśmy jedyni, o 10:30 już było tłoczno.
Cedar - faktycznie było głęboko. Mi wybiło ok 24m, Monika ok 21m. Na drugie nurkowanie Ismail dorzucił nam rodzinę węgierską. 3 osoby do mnie i Moniki z papierami i jedna do Mariana na intro. A finalnie i tak nurkowaliśmy razem. Ja nie byłem z tego powodu zachwycony, więc od razu założyłem, że nie trzymamy się z Moniką naszej grupy. OK, może to było moje założenie, a nie nasze wspólne, ale mój buddy dzielnie się mnie pilnował :) Tak więc staraliśmy się trzymać daleko od innych, raz mi nawet zniknęli z pola widzenia (a widoczność była pewnie ze 25m, może więcej), a drugim razem przewodnik musiał mnie zawracać i poganiać. Finalnie wyszło rekreacyjnie, płytko (13m), ale fajnie, bo 45 min i wychodziłem prawie na pusto.
Po nurkowaniu zlądowaliśmy w bazie. Miałem zamiar potargować się jeszcze o cenę, bo nie byliśmy sami, ale potem stwierdziłem, że w zamian za to powiem Ismailowi, żeby nam zasponsorował powrót do miasta taksówką. Tak więc Ismail wyszedł na parking przy plaży, zatrzymał jakąś rodzinkę i poprosił gościa, żeby ten na odwiózł do miasta. Dał mu 5 JOD, a dziadzia wypakował rodzinę, chyba z 8 toreb, dzieciaki, zostawił ich na parkingu i pojechał z nami do Aqaba :D Life is brutal...

W Aqaba przed powrotem do Eijlat mieliśmy jeszcze jakieś zakupy, zjeść, nakupić prowiantu. Jednak Jordania jest wyraźnie tańsza od Izraela. Przynajmniej od Eijlatu. Np obiad w jakiejś knajpce zjedliśmy za 5,5 JOD czyli 28 zł za 3 osoby. A najedliśmy się (falafel, herbata, humus, pita i jakaś dziwna potrawka z kurczaka). Więc my radzimy zjeść po stronie jordańskiej :P Pozostało nam jeszcze tylko znaleźć taksówkę. Z granicy, gdzie jest monopol, to był koszt wyjściowo 15 JOD, oficjalnie i finalnie 10 JOD. Ale z miasta podobno można znaleźć dużo taniej. Założyłem sobie, że uczciwie będzie zapłacić 5 JOD. Zatrzymuję taxi:
Ja: How much?
on: 10 JOD
Ja: a to dziękuję
on: za ile chcesz jechać?
Ja: 5 JOD
on: nie nie, za mało, 7.
Ja: nie, dzięki
on: no dobra, to 6
Ja: nie nie, ale dziękuję. Znajdę taniej.
on: no weź, to mała różnica
Ja: nie, mogę jechać za 5
on: no dobra, wsiadajcie

Przyjemnie, bez nerwów no i w dobrej cenie :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 18% świata (36 państw)
Zasoby: 294 wpisy294 21 komentarzy21 1382 zdjęcia1382 0 plików multimedialnych0