Geoblog.pl    gabor    Podróże    Jordania, Izrael 2017 z namiotem    Welcome on Mars, czyli Pustynia Wadi Rum
Zwiń mapę
2017
02
lis

Welcome on Mars, czyli Pustynia Wadi Rum

 
Jordania
Jordania, Wadi Rum
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3232 km
 
Zanim przejdę do samej pustyni, to kilka słów o organizacji.
Wadi Rum i nasza organizacja tego wydarzenia, to w ogóle dziwna historia. Ja miałem ogarnąć pustynię (nawet zacząłem), ale koleżanka Janka już miałą nagranego jakiegoś Araba, więc zdecydowaliśmy, że się podłączamy. 20 JOD za noc+3h jeepa, opcja 7 JOD kolacja. Sounds good. Ale w trakcie dnia poprzedniego (już w Petrze) okazało się, że się nie wyrobimy. No trudno, dobijemy do naszego Ahmeda i pojedziemy z nim rano na jeepach. No brzmi też rozsądnie, ale jak dojechaliśmy do Wadi Rum Village, to okazało się, że nasz plan jest dziurawy jak ser :) Bez pomysłu jak się skontaktować z naszym bamboleo, podbiliśmy do jakichś chłopaczków z sheeshą w nadziei, że nam pomogą odnaleźć nasz obóz. Nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
Ja: Hello my Friend, do you know Ahmed and his camp?
They: But Ahmed who? Here are many Ahmeds.
Ja: We don’t know, we just know his name.
They: OK, so maybe you know name of his camp?
Ja: Unfortunetaly no
They: Check it on in your reservation.
Ja: we don’t have reservation.
They: So check it on the internet.
Ja: But we have no connection, we know that our polish friends stay with him today.
They: So call them and ask for name of the camp.
Ja: But our friends don’t pick up the phone.

…chwila konsternacji…

They: So we don’t know how to help you.
Ja: OK, so maybe you have a camp?
They: Yes

Tak więc wybraliśmy się na pustynię bez rezerwacji, bez nazwy obozu, kontaktu do kogokolwiek i z imieniem właściciela, który ma najpopularniejsze imię wśród muzułmanów :D Powoli zbliżał się zachód, więc nie było czasu na pierdzenie, spróbowaliśmy coś potargować (bezskutecznie) i dogadaliśmy cenę. Paradoksalnie taką cenę jaka była ustalona z Ahmedem po targowaniu się przez Whatsapp i niższą niż wszystkie oferty, które zebrałem na maila przed wyjazdem. Czyli 20 JOD os/noc z kolacją i śniadaniem oraz 35 JOD za 3h jeepa/5 os. W sumie 27 JOD/os. Na bookingu można u niego klepnąć za 15 JOD bez kolacji. Obóz bardzo fajny, bo daleko od wioski (ok 8 km), z idealnym miejscem na zachód/wschód słońca tuż nad obozem (dosyć wysoka skałka). Tak więc zachód obejrzeliśmy sobie spokojnie, bez parcia, że kierowca na nas czeka, a reszte wieczoru przy ognisku i herbacie. Idealnie. No może oprócz tego, że wystawiliśmy koleżankę Janka i Ahmeda, który do nas wypisywał SMSy. Cały wieczór zastanawialiśmy się, czy w końcu zrobi wycieczkę po obozach w poszukiwaniu piątki Polaków i nas znajdzie :) Nie znalazł!

Wadi Rum to magiczne miejsce. Takie miejsca zachwycają dużo bardziej niż Petra czy Wadi Mujib. To miejsce pokroju Cliffs of Moher czy Fjordów. Stajesz tam i myślisz sobie "ależ ta matka natura jest piękna!". To piaszczysto-kamienista pustynia z czerwonym piachem i wielkimi skałami sterczącymi z ziemi. To tam kręcili Marsjanina z Matt Damond. Uwielbiam takie miejsca.
A sam obóz? Kilka namiotów, łazienka z wodą, namiot wspólny (ognisko, jedzenie). Bardzo przyjemnie, schludnie, czysto.

Poranek zaczęliśmy od spaceru na wschód słońca. Chyba wolę wschody niż zachody :) Potem śniadanie i ruszamy na przejażdżkę. zaplanowane 3h, tylko my w jeepie. Obwiózł nas po okolicy: jakieś formacje skalne, wąwóz, wielka wydma, źródełko; zawiózł nas też na stone bridge, ale po powrocie okazało się, że mają tam chyba dwa takie miejsca, bo byliśmy na jakimś mniejszym niż ten w necie :P Byliśmy bardzo zadowoleni. 3h15 min, nie pospieszał, nie poganiał, zatrzymywał się jak była taka potrzeba. Mogę śmiało polecić:

https://www.booking.com/hotel/jo/wadi-rum-bedouin-camp-with-a-tour.pl.html

Dodatkowo przez przypadek uniknęliśmy opłaty za wstęp do parku Wadi Rum. Mówiąc szczerze, to z pośpiechu na zachód słońca nieświadomie minęliśmy oficjalny punkt wstępu do Parku i pojechaliśmy prosto do wioski szukać Ahmeda :D Co prawda w wiosce trafiliśmy na jakichś cwaniaków, co nas nie chcieli wpuścić do wioski, bo niby nie można, nie mamy rezerwacji, musimy kupić od nich i w ogóle, ale wysiadłem i minąłem ich z buta, a reszta została w aucie. Jak się potem okazało, to przytomnie powiedzieli tym gościom, że mamy rezerwację u...Ahmeda i ich również przepuścili. Ale miałem pisać o wstępie do Parku. Teoretycznie i oficjalnie odbywa się to chyba tak, że podjedżasz pod Visitors Center, tam zostawiasz auto, płącisz 5 JOD, a Twój Beduin odbiera Cię stamtąd. Czyli wycieczki ruszają z Visitors Center (chyba). Ale jak się nie ogarnie wycieczki, opłaty i niczego, to się robi od dupy strony, tak jak my :)

Po Wadi Rum, ok 12 wsiedliśmy w nasz wehikuł czasu i ruszyliśmy na południe, do Aqaba. Koniec wyjadu się zbliża... Najpierw załatwiliśmy kilka spraw w Aqaba, potem odwieźliśmy Janka i Anastazję na granicę. Jakie było nasze zdziwienie jak żołnierz na pkt kontrolnym przepuścił nas do granicy (przypominam, tam gdzie króluje mafia taksówkarska)! Tak więc zaoszczędzone kilka dirhamów.
My z Moniką i Mariuszem mieliśmy jeszcze jedną noc w Aqaba i nurkowanie przed sobą, więc uśmiechnięci ruszyliśmy na poszukiwania noclegu...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 18% świata (36 państw)
Zasoby: 294 wpisy294 21 komentarzy21 1382 zdjęcia1382 0 plików multimedialnych0