Czego nie udało się zrobić wczoraj, trzeba nadrobić dzisiaj. Tak niestety to wygląda jak się ma plan napięty jak guma w gaciach :) Ale dlatego też zostawiamy sobie jeden dzień zapasu na takie sytuacje w planie. Dziś chcieliśmy przejechać Landmannalaugar (kolejne drogi F, kolejne rzeki, gorące źródła i jeden z najpiękniejszych parków na Islandii, obok Posmorku), dotrzeć do Laguny lodowej, zobaczyć czoło lodowca.
Park na L bardzo ładny, poleniliśmy się w rzece. Górska rzeka z zimną wodą i wpada do niej gorący strumyk. Bajka :) A i w jednej z przekraczanych rzek zobaczyliśmy podtopione auto. Gościowi się zablokowało koło i prąd go zniósł do jakiegoś małego dołka. Można? Można!
Po parku długa pardubicka pod lodowiec. Najpierw Skaftafell. Tam jest spacer 1h 20min do lodowca oraz spacer w drogą stronę pod wodospad 1h. Mieliśmy ograniczony czas, więc w 1h 40min ogarnęliśmy to i to :P Wilhelm włączył Endomondo i wykreciliśmy spacer 7km/h na odcinku 1,4km. Monika mało nóg nie pogubiła i nie posikałą się ze śmiechu. Mając ograniczony czas i gdybym musiał wybierać, to wybrałbym…obskoczenie wszystkiego w 1:40 :)