Geoblog.pl    gabor    Podróże    Kuba z plecakiem, 2016    Araero
Zwiń mapę
2016
02
gru

Araero

 
Kuba
Kuba, Varadero Beach
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9274 km
 
Samo Varadero to wg przewodnika największy kurort na Karaibach. Część półwyspu jest małym miasteczkiem, część jest samymi hotelami. My wylądowaliśmy w tej lokalnej, a potem przeszliśmy się w hotelową.
Plaża fajna, woda krystaliczna, flauta, ale generalnie to wciąż tylko plaża, w dodatku bez skał, więc nie ma jak poskakać, nie ma jak ponurkować Pozostaje piwo/rum, woda i słońce :)

Spacerek na część hotelową, gdzie Danka z Kasią załapały się na all inclusive. A na pewno to było beer inclusive, bo podeszły do baru, poprosiły 2 piwa i nie zapłaciły :)
Powrót do Matanzas znów camiones. Mieliśmy zamiar złapać pociąg ze stacji Hershey do Havany. jedzie sryliard godzin, jest tani i wygląda tak samo jak 100 lat temu. Pisali w necie, że niby godziny są podane, ale odjeżdża jak chce (2 razy dziennie), więc lepiej być długo przed odjazdem. No nam się nie udało. Przyszliśmy 15 min przed planowanym odjazdem i okazało się, że jest 30 min po odjeździe. Kolejny jutro rano :) Super, mając na uwadze, że właśnie przeszedłem z pękniętą kością piszczelową ze 3 km z wielkim plecakiem na plecach... No nic, zrobiło się ciemno (strasznie szybko zapadał zmrok), a my w Matanzas, bez perspektyw na dojazd do Havany :) W dodatku mało kto zna angielski, a nas hiszpański pozwalał nam na zlepek słów "Havana, autobus, przystanek" :D Rozsiedliśmy się w miejscu, gdzie podobno zatrzymują się autobusy do Havany. Jakiś kubański dziadzia chciał nam wcisnąć taksówkę za 60 CUC. Zaczynalismy wątpić w autobus, ale Wilhelm wytrwale wybiegał przed każdy nadjeżdżający autobus, a my w tym czasie uznaliśmy, ze to właściwy moment na otwarcie whisky. W końcu zatrzymał się jakiś autobus, ale nie umieliśmy dogadać się z kierowcą. Niby jechał do Havany, ale coś mu nie pasowało i nas nie wziął. Podobno na Kubie jest transport lokalny i turystyczny i niektórzy dbają o to, żeby turyści jeździli z turystami i płacili za to 10 razy więcej... Zagadaliśmy na przystanku do jakiegoś lokalsa, który o dziwo mówił po angielsku i to ładnie! Okazało się, że też jedzie do Havany, więc byliśy już spokojni, bo mieliśmy się go trzymać. Okazało się też, że jest studentem medycyny i pochodzi z wysp Salomona. To trzeba mieć fantazję! Urodzić się koło Australii i pojechać na Kubę studiować medycynę!

Weszliśmy do autobusu, gdzie mieliśmy zapłacić po 1 CUC (10 razy taniej niż taryfa, 6 razy taniej niż Viazul). Ale nasz medyk powiedział, że kierowca przy wchodzeniu pytał się go, czy ta biała grupa jest z nim. Powiedział, że tak, że jest naszym przewodnikiem :) wysadzili nas na jakichś rogatkach, Medyk oznajmił, że teraz wsiadamy do komunikacji miejskiej, że on płaci za bilety. Wylądowaliśmy pod Kapitolem w Havanie, a Medyk dalej nas prowadzi po tej Havanie. Kolejny autobus, potem spacer do casa particulares (bookowana przez net, 35 CUC/5 os). Podziękowaliśmy, chcieliśmy go zaprosić na kawę, ale nie chciał.

W casa (dzielnica Vedado) mieszkała polska grupka, więc wymieniliśmy się spostrzeżeniami i dostaliśy info, gdzie mozna tanio zjeść. Trafiła się nam fasola z ryżem i kawałek mięsa za ok 10 zł. To był długi dzień...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 18% świata (36 państw)
Zasoby: 294 wpisy294 21 komentarzy21 1382 zdjęcia1382 0 plików multimedialnych0