Goodbye, a raczej See you later Scotland!

W drodze do Glasgow zatrzymaliśmy się jeszcze w dolinie Glen Coe, a potem dzidka do Glasgow. Ciekawe, że diesel w Szkocji kosztuje tyle samo co benzyna, 1 do 1. Co mnie jeszcze zaskoczyło w temacie samochodowym, to spalanie:) U nas to im mniej, tym lepiej, jak spada to jest dobrze. A tam jedziemy, a tu spalanie rośnie! I to jakieś dziwne wartości, bo spalanie było ok 53. Wydaje mi się, że jadę ekonomicznie, a tu idzie do gory. 54, 55. WTF?! Potem mi się przypomniało, że w UK spalanie jest podawane w MPG, czyli miles per gallon - ile mil przejedzie auto na 1 galonie benzyny. Posrane:) Nie dość, że mile I jardy, to jeszcze galony. Spalanie przeliczyliśmy dopiero po powrocie - 4,7l/100km.
Daliśmy sobie zapas czasu, bo nie wiedzieliśmy, ile trwa zdawanie auta i czy nas podrzucą na lotnisko. Okazało się, że zdawanie auta to 5 minut, przynajmniej przy rozszerzonym ubezpieczeniu, bo przejrzeli tylko opony i szyby. Na lotnisko nas wrzucili, więc też fajnie. Mieliśmy sporo czasu na przepakowanie się, nawet rozpaliliśmy kuchenkę gazową pod lotniskiem:)

Odnośnie bagażu, to musieliśmy zejść 8 kilo na bagażu rejestrowalnym. Sporo... Wyrzuciliśmy co zbędne, idziemy na wagę, a tam 19 kg! Jesteśmy w domu, mamy 4 kg zapasu. Swoją drogą, to na lotnisku są jakieś płatne wagi, ludzie tam wrzucają hajs, ważą. A można po prostu rzucić bagaż na taśmę przy niedziałającym stanowisku do odprawy i ma się darmową wagę. Jak okazało się, że mieścimy się w limicie wagowym, to teraz znów trzeba z dwóch plecaków zrobić 1 bagaż. Wrapowanie bagażu to na Okęciu 50 PLN, w Glasgow 10 funtów (57 PLN). Mieliśmy z WWA rolkę folii spożywczej i przyznam, że wyszło profesjonalnie! Najlepiej spakowany bagaż ever:P A koszt to jedna rolka, która kosztuje pewnie 5 zł.

Zdjęcia (4)

Komentarze (0)