pierwszy Munros na naszej liście - Ben Nevis

pierwotnie planowaliśmy wrócić ze Skye promem I zatrzymać się w Glenfinnan, Nie udało się, ale to może I lepiej, bo czuję, że wtedy nie zdobylibyśmy Ben Nevis.

Nocleg chcieliśmy mieć jak najbliżej Ben Nevis, żeby móc z rana atakować. Najbliżej było pole namiotowe za 10 funtów (shit, 57 zł/osoba, troche dużo), my rozbiliśmy się w parku pod miastem. Niby był zakaz postoju na noc I zakaz biwakowania, ale miejscowy powiedział nam, że tam co noc ktoś śpi I luzik. Fajna miejscówka, gdyby wyciąć z niej midges:D Dało radę, nikt się nie kręcił po parku, nikt się do nas nie przyczepił.
Z rana atak! Ale zanim nasz nastąpił nasz atak na Ben Nevis, to midges przystąpiły do swojego ataku. Śniadanie jedliśmy spacerując po parku, bo siedzieć się nie dało...

Ben Nevis, najwyższa góra w Wielkiej Brytanii, ale nie jest to kolos... Ok 1300m, wg opisu, wejście I zejście do ok 7h, my mieliśmy tak z 6h do dyspozycji :) Podejście męczące, ale nie jakieś super-super wymagające. Ludzie tam szli z psami I w różnym wieku. Na górze na bank wieje, pewnie pada I leży śnieg. Parking w miejscu początku szlaku - 3 funty (my doszliśmy z buta 500m, z naszego darmowego parkingu). Ubrani na cebulę, ze wszystkimi ciepłymi ciuchami w plecaku. Ruszamy. Ruszyliśmy o 8 rano I szlak był względenie pusty (w porównaniu do popołudnia). Żwawym tempem wejście zajęło nam 2,5h, na górze 30 min (bo tak pizgało, że Monika zaczęła wpadać w hipotermie:D ). Samo wejście z fajnymi widokami, ale od połowy szło się już w chmurze. Śnieg faktycznie był, ale miejscami. Szlak nieoznakowany, ale stoją takie kamienne stosy kamieni, które go wskazują. Jest spoko:) Zejście 2h ze zdjęciami po drodze. O 12 szlak był już mocno zatłoczony.
Reasumując, całość zajęcła nam 5h szybkiego marszu, nogi weszły nam w dupe, ale było warto:)
Szybko doprowadziliśmy naszą furę do porządku przed zdaniem I podróżą, kupiliśmy żarcie na drogę w Tesco I kierunek Glasgow.

Zdjęcia (8)

Komentarze (0)