Haha, wpadły Polaczki na lotnisko na przerwie 7h. Naszą przesiadkę można streścić w żołnierskich słowach. Najpierw zeżarliśmy po pół kilo turkish delight z tacy degustacyjnej w sklepie, potem kupiliśmy litra, bo taniej niż połówka, a najwyżej weźmiemy resztę do Warszawy, skitraliśmy się na jakimś dalekim gate i...wypiliśmy całą vodę:) Dobry popas nie jest zły. Pojedli? Popili? to do samolotu!