Czasem żartujemy, że staramy się spełniać marzenia. Jagody marzeniem było, żeby nie wracać do naszego pierwszego hotelu, mówiła, że woli spać na lotnisku. Więc tak zrobiliśmy:D Wylądowaliśmy ok 21 na KLIA2, więc zanim dotarlibyśmy do Kuala to mamy 22, potem 30 min do guesthouse, ogarnąć się, a z samego rana chcieliśmy śmignąć do Melakka. Z lotniska też są autobusy. Więc przed nami wyzwanie. Znaleźć miejsce i zbudować obóz cygański. Problemem były ławeczki z separatorami, zmora nocujących na lotniskach. Kiedyś na takich spaliśmy w Rzymie, to potem obudziłem się taki zasupłany, że nie mogłem się rozsupłać. Więc poszliśmy na objazd lotniska. A kto może najlepiej wiedzieć, gdzie spędzić spokojnie noc, jak nie informacja lotniskowa:D Pokierowali nas na jakąś antresolę i faktycznie można było tam znaleźć klasyczne ławeczki, ale było ich trochę mało. Pokrążyliśmy ze 30 min, dorwaliśmy 3,5 ławki na 4 osoby, więc nie było źle. Gorzej miała ta osoba na "połowie ławki". Zgłosiłem się na ochotnka i rozłożyłem się na podłodze, oczywiście po wcześniejszej kąpieli w arabskim kiblu. Błogosławione arabskie kible na lotniskach! Nawet Jago się skusiła (ale wstydzi się przyznać:D). Generalnie nocka spoko w czoko.