Orangutan to jedyna małpa człekokształtna, która występuje poza Afryką. Orangutany mają DNA, które pokrywa się z DNA człowieka w 97%. Niestety szybko zmniejsza się ich populacja w związku z wycinaniem lasów tropikalnych...
Na trekking ruszyliśmy o 8 rano z 2 Brytolami. Przewodnik wg mnie średnio na jeża. Leniwy, musieliśmy go poganiać, bo najchętniej to by usiadł I siedział. Do parku weszliśmy bokiem, myślałem, że po to, żeby nie płacić. Ale potem okazało się, że główne wejście to po prostu znak z nazwą parku.
Kilka słów o parku I dzikich małpach, które dziwnym trafem mieszkają koło wejścia do parku. Dla porównania tygrys sumatrzański wg naszego przewodnika jest tak skitrany w głębi dżungli, że mówi, że on nigdy nie widział tygrysa. To albo tygrysy są posrane, że tak się chowają, albo orangutany, że tak się nie chowają:) Generalnie ja to obstawiam, że mimo braku platform do karmienia, to miejscowi muszą je jakoś dokarmiać. Nie widzę innego powodu ich obecności koło wejścia do parku. A już po 20 min wpadliśmy na matkę z małym. Można takie obserwować godzinami. Potem wpadliśy jeszcze na samca (ale bydlaki!) I na 2 niezależne matki z młodymi. Oprócz tego w dżungli m.in. makaki "pig tail" (też kawał małpy! Za pierwszym razem myślałem, że to jakaś dzika świnia), kameleon czy małpy Thomasa (gatunek endemiczny dla Sumatry). Jak się rozstaliśmy z Brytolami I zostaliśmy sami z przewodnikiem, to zacząłem go cisnąć, żeby chodzić więcej. Więc też częściej schodziliśmy ze ścieżek...
Fajnie, na pewno warto z powodu orangutanów. Fajnie z powodu namiastki lasów deszczowych, których coraz mniej...
We wsi ogarneliśmy jeszcze bilety na następny dzień do Parapat (Lake Toba). Były 2 opcje. Budżetowa, przygodowa I publiczna (ale 4 przesiadki). Turystyczna - bus od 9 rano do 17 za 230k/os. Publiczna - wyliczyłem, że startując o 6 dotrzemy na 16 do Parapat, koszt biletów ok 120 000/os. Wybraliśmy turystyczną, bo baliśmy się, że nie dotrzemy na ostatni prom z Parapat na Samosir. Myślę, że publiczna spokojnie do ogarnięcia, jak się ma dużo samozaparcia (m.in. trzeba w Bukit lecieć z buta z hotelu do centrum, bo babka powiedziała nam, że nie ogarnie noclegu, bo w Bukit się śpi o tej godzinie. Śniadania też nie poda, bo 7 to najwcześniej;P
Wieczorem przyszła jeszcze burza, u nas nie była jakaś ostra, ale chyba było ostro w gore rzeki I w dżungli, bo rzeka w kwadransa z płytkiej, ale gorskiej rzeczki, gdzie 2h wcześniej się kąpaliśmy, zrobiła się niezłym potokiem z brunatną, zapierdalającą wodą, z co najmniej pół metra wyższym poziomem wody. Już wiem jak przychodzą te nagłe powodzie w górach. Taka powódź w 2003 roku I zmyła całe Bukit. Podobno zginęła połowa ludzi tam mieszkających, zmyło praktycznie pół miejscowości.