Skłamałbym, gdybym powiedział, że spałem jak dziecko. Z nerwów wstałem o 3 w nocy i zacząłem czytać doniesienia z Sumatry. Na szczęście trzęsienie ziemi nie było mocne, ewakuowano kilka wysepek, bez zniszczeń, alarm tsunami odwołano. Czyli jedziemy na Sumatrę!
Do przystani promowej HarbourFront dojechaliśmy metrem. Generalnie komunikacja nie jest tam tania. Przejazd metrem to ok. 6 zł. Oczywiście…nie zdążyliśmy wymienić gotówki. Fuck. W przystani wydaliśmy ostatnie singapurskie dzindziory, odprawiliśmy się. Prom prawie pusty, płyniemy na Batam. To podobno taka sypialnia dla pracujących w Singapurze, których nie stać na mieszkanie tam. Sporo firm też stawia się na Batam, bo ziemia jest tańsza.
W Batam wjazd dla Polaków bez wizy, choć to zależy od przejścia, bo już w innym porcie na Batam trzeba zapłacić wjazdowe. To samo z wyjazdem z Indonezji. Z przystani na lotnisko wzięliśmy taryfę. Komunikacji brak. Taxi przepłacona – 90 000 IDR za 20 min jazdy
30 000 IDR=ok. 9-10 zł.