To był dobry lot! Pojedliśmy, popiliśmy. I nie było wiele gorzej niż Emirates. W Emiratach wylądowaliśmy ok 17, mieliśmy 7h do zagospodarowania. Chcieliśmy zostawić bagaże I pojechać na miasto, do meczetu Zayeda. Wyłożyliśmy się już na 1 etapie naszgo planu, czyli zostawieniu bagażu na lotnisku:D Podchodzimy na pewniaka do okienka, poczekaliśmy grzecznie aż pan arab skończy się modlić, a klęczał na tym dywaniku dobre 5 minut, pytamy się grzecznie "how much", a on 120 PLN! Za 6h?! Na Filipinach to za 4 PLN zostawilismy bagaże na 2 dni, a w Tajlandii zdarzało się I za 2 PLN. Podziękowaliśmy I ruszyliśmy z plecakorami na miasto. To nie były plecaki, to były plecakory! Soto uzbierał 30 kg:D Bilet na autobus miejski to 4 PLN. Wejście do meczetu za darmo. Minusem Abu Dhabi są odległości. Tam chyba nie ma pieszych! Więc I odległości są "samochodowe". Z przystanku autobusowego "Meczet Sheikh Zayed" do samego meczetu szliśmy dobre 30 minut! To jak w Warszawie pokonać 3 stacje metra.
W meczecie grzecznie wyłapała nas ochrona, poszczególne chłopaki czekali na nas w kluczowych miejscach. W końcu okazało się czemu - zaniepokoiły ich rozmiary naszych bagaży:) Sam meczet niesamowity! Jakby wejść nagle w świat Alladyna. Wielki, w marmurach, błyszczący. Kilka liczb - mieści on 40 000 wiernych, żyrandol waży 12 ton, a są takie 3 sztuki, jest tam największy na świecie tkany dywan... Ogólnie na bogato I powalająco.
Powrót z meczetu się nam udał - kierowca przypadkowego autobusu podrzucił nas za friko na właściwy przystanek I stamtąd już poszło jak z płatka. Ciekawe, że w autobusach są wyznaczone specjalne strefy "ladies only". Aha I na lotnisku mają system badania tęczówki. Szybko zorientowaliśmy się dlaczego. Podchodzi taka okutana buka, widać jej tylko oczy I weź ją zidentyfikuj na lotnisku, porównaj z paszportem:D
Powrót Etihad, również jedna z lepszych linii na świecie. Oby, bo byliśmy już maksymalnie zjebani. Zmiany czasu, podróże w autobusach, samolotach... Nawet nie zauważyłem, że stojąc w kolejce rozpocząłem urodziny:)