Manila znów po zmroku... I znów tak samo nieswojo się czuliśmy. Nie wiem, czy to kwestia nastawienia, czy faktycznie troche jest tam straszno. Domki z blachy falistej, ludzie na ulicy o każdej porze dnia I nocy (bo o 4-5 też kursowali). W sklepach policja... Na dworcu był kordon taksówkarzy, wszystkich zlaliśmy. Najpierw szama, potem się pomyśli. Do samolotu mieliśmy dużo czasu, ponad 6h. Z braku wyboru śniadanie zjedliśmy w 1 lepszej barówie. Choć nie wiem, czy panią co ma 2 stoliki I gotuje na kuchence turystycznej, można nazwać barówą:D Chyba parówą:) W każdym razie było obrzydliwe! Najgorsza szama jaką jadłem na tym wyjeździe. Ale zapłaciliśmy za śniadanie ok 1,8 PLN, to nie spodziewałem się fajerwerków.
Wspominałem już, że taksówkarstwo to nikczemny zawód? Barówa była ok 500 m od dworca, a taksówkarz zobaczył, że mamy plecaki I się nas pyta, czy nas podwieźć na dworzec. Powiedzieliśmy mu, że pójdziemy z buta, bo to 3 minuty spaceru, ale dzięki za propozycję:)
Taksówkę na lotnisko złapaliśmy na ulicy, chyba tak jest najlepiej. Na taksometr niecałe 300 PHP, 25 minut. Można? Na lotnisku pośmierdzieliśmy 3h I wbitka na samolot. Pamiętaj o opłacie wyjazdowej z Filipin! 500 PHP.
To co, podsumowanie Filipin? W sumie to co my możemy podsumować? Co najwyżej tarasy ryżowe I pierwsze wrażenia z Manili:P W każdym razie Filipiny były super udanym etapem wyprawy.Tarasy ryżowe gniotą umysł swoją wielkością I zielenią. Do tego Sagada z jaskiniami I już jest dobrze:) Wszyscy ludzie na Filipinach mówią po angielsku! Od 5cio letnich dzieci, które zagadywały nas w odciętych od świata wioskach "hello, what's your name? How old are you?", przez sklepikarzy, taksówkarzy, na babciach kończąc. Oni mają nawet ostrzeżenia na drogach po angielsku! To na ich plus, na minus to, że każdy wygląda jakby...miał za sobą kryminalną przeszłość:) Mali, niewywrotni, ciemni, z uśmiechem traktorzysty, plujący na czerwono. W Manili byliśmy równo zesrani! W ogóle Manila to 2gi biegun względem Banaue. W górach ludzie uśmiechnięci, zagadywali, a w Manili jak to w metropolii... Nasze wyobrażenia przed wyjazdem potwierdziliśmy. Faktycznie jest tanio (chyba nawet taniej niż w Tajlandii), jest ładnie, jest wyspiarsko, jest nie tak oporowo turystycznie I mają dużo tsunami (nasz przewodnik mówił, że jak ginie 50 osób w 1 klęsce naturalnej, to to dla nich żaden news). Mam nadzieję, że na Filipiny będzie nam dane wrócić, może w cieplejsze rejony...