Filipiny... Jedyny chrzescijanski kraj w tym regionie. Co wiedzieliśmy przed wyjazdem? Że mają dużo wysp, że mają tsunami, że jest tanio, że jest ładnie I że nie jest aż tak turystycznie. A Manila? Ma złą sławę. Że brzydko, że szaro, że niebezpiecznie. Zobaczymy:)
Przylot do Manili planowo, ok 18. Wiedzieliśmy, że chcemy uciec z Manili na północ, w region tarasów ryżowych - Banaue. Autobusy ruszają o 21 I 22. Niby luz - 3-4h na przedostanie się z lotniska na dworzec. Pff, żarty. Najpierw odbieraliśmy bagaż 45 min, potem chcieli mnie na dzień dobry ojebać w kantorze na lotnisku (liczyć, liczyć, liczyć!), potem zaczął się hardkor z taksówkami. W informacji każą brać żółte, na stanowisku jakieś vany. Jedni na taksometr, inni na stawkę. A wszystko na oficjalnym stanowisku. Kierowca starym zwyczajem chyba nas powiózł. Choć ciężko to jednoznacznie stwierdzić, bo staliśmy przez 1,5h w korku! Tą samą trasę z powrotem pokonaliśmy w 25 min. 800 peso (ok 75 pln) vs 300 peso na powrocie (ok 28 PLN).
Na dworcu straszno. Barak I 2 autobusy. 3ci I tak by się już nie zmieścił:P Na dzień dobry pan w okienku powiedział, że zostały tylko bilety na "central seats".Nie mieliśmy dużego wyboru, więc kupiliśmy, a potem zaczęliśmy się zastanawiać, co to znaczy. Okazało się, że to rozkładane krzesełka w przejściu. A przed nami cała noc na tym krzesełku:D Po około godzinie przenieśliśmy się na podłogę I resztę nocy spędziliśmy śpiąc na ziemi I wąhając nogi współpasażerów:) I tak było lepiej niż na krzesełku. Kiedyś na trasie do Banaue jeździły 2 linie, ale rok temu autobus spadł w przepaść I zginęło ze 14 osób. Florida wycofała się z tej trasy. Więc zostaje Ohayami.
Bilet Manila - Banaue 450 PHP (ok 40 złotych).