Dzień zaplanowany, więc wiele nie mogło nas zaskoczyć:) Z rana oddaliśmy skutery, wskoczyliśmy na speedboat i śmignęliśmy na słynną Niebiańską Plażę. Niebiańska to ona jest pewnie jak nie ma tam tylu turystów:P A tak na serio, to to było jedna z nielicznych plaż, jakie widzieliśmy i jakie możemy uznać za ładniejsze niż plaże nad Bałtykiem.
Po Maya Bay jakieś snorklowanie, obiad na plaży, wyspa z małpami i takie tam:) Na speedboat najlepiej usiąść na dziobie - rzuca lepiej niż w wesołym miasteczku!
Na szczęście udało się nam wrócić na Koh Lanta zgodnie z planem, więc o 16:30 już czekaliśmy na nasz transfer do Krabi. Bilet 250 THB, busik jedzie ok 2h.
W Krabi wylądowaliśmy wieczorem, więc tradycyjnie ruszyliśmy w przypadkowo obranym kierunku, żeby znaleźć nocleg. Kwardans i już mamy hotel. Co prawda ponad nasz zakłady budżet, ale za 5 złotych różnicy szkoda naszego czasu:) Udało się nam jeszcze wyskoczyć na tak zwany nocny bazar. Jak Tajlandia długa i szeroka, wszędzie są nocne bazary. Wszędzie oprócz Koh Mook:D A z tym nocnym bazarem to on taki nocny jak i ja! Czyli idzie spać o 23:D Za to można pojeść dużo dziwnych rzeczy typu sushi z czegoś dziwnego, owoce morza, smażone lody, czy parówka na patyku.