jeśli chodzi o wyjście w gory, to mieliśmy na to dwa pomysły - Cascada Cailor (najwyższy wodospad Rumunii) I Gargalau lub Piertosul, najwyższy szczyt Karpat Rodniańskich. Wybraliśmy łatwiejszy wariant - Cailor I Gargalau. W przewodniku była mapka, w miarę dobrze odwzorowana, jednak ruszyliśmy do centrum po mapę szlaków. Kosztowała 20 RON, więc zrobiliśmy zdjęcie. Najgorzej nie wydane 20 zł tego wyjazdu... Potem żałowałem.
Szlak rusza w Borsa Turistic Complex. Samo znalezienie początku szlaku zajęło nam 30 min. Pierwsze 2 km można pokonać krzesełkami, tak też zrobiliśmy. Lepiej mieć tą godzinę zapasu, żeby wejść wyżej:) Krzesła chodzą, jak zbierze się grupa turystów, koszt 15 RON. Do Cascada Cailor z krzesełek idzie się 20 min, Wodospad fajny, ale było mało. Wróciliśmy do krzeseł I poszliśmy szlakiem na Lacul lzvor Bistrifei. Często trzeba się mocno naszukać oznaczeń szlaku. My na dwóch rozwidleniach staliśmy I szukaliśy po ok 20 min... Szlak prowadzi przez przełęcz Gargalau, na szczyt 2158 m, po drodze bacówki, wypas owiec I krów. Widoki niesamowite, szlak dla nowicjiuszy w miarę wymagający (to my:D). Wejście od krzesełek to ok 3h, powrót bez przerw I w szybkim tempie zajął nam 2h. Rumuńskie gory są niesamowite. W sumie jak każde gory, ale te dodatkowo są puste. Utrudnieniem jest to, że wszędzie są pasterze ze stadami, w związku z tym jest tam million wydeptanych ścieżek. Nie wiadomo co jest szlakiem, co zrobiły auta, a co krowy...
Myślę, że to było magiczne wyjście w góry, szczególnie, że nie robimy tego zbyt często:)