Z Sudaku do Nowego Światu jeździ marszrutka, która jest strasznie zatłoczona. Podobno turyści tam jeżdżą plażować, my pojechaliśmy jednak zobaczyć rezerwat przyrodniczy i ścieżkę Lwa Golicyna, słynnego promotora win musujących.
Wejście do rezerwatu płatne, ale warto! Zobaczyliśmy bajeczne krajobrazy, skałę przypominającą wieloryba i nosorożca oraz bajkową zatoczkę, w której się kąpaliśmy. Najładniejsze miejsce, w którym się pluskaliśmy:) Choć zejście było po pionowej skale, więc raczej zsuwanie się, niż schodzenie. Np komuś spod nogi wyskoczył kamień wielkości głowy i spadł pośród ludzi plażujących. Na szczęście nikogo nie trafił...
Kolej na degustację wina musującego (ok 100 uah). W cenie zwiedzanie fabryki, film o Golicynie i degustacja. Co prawda nic nie rozumieliśmy, ale bawiliśmy się bardzo dobrze:) Tempo degustacji było na tyle duże, że się nawaliliśmy:)
Powrót do Sudaku to trochę słaby temat, bo ci wszyscy turyści wracali po całym dniu. Więc staliśmy w kolejce do marszrutki ok 1.5h. Właściwie to siedzieliśmy i graliśmy w karty, a Monika dzielnie trzymała kolejkę:D