Rano dojechaliśmy do Kijowa. Mieliśmy ok 7 godzin do kolejnego pociągu do Symferopola, wiec pozostawiwszy bagaż w przechowalni ruszyliśmy na miasto. Po raz kolejny: piękne elewacje odnowionych kamienic, cerkwie ze złotymi kopułami. Najciekawszą rzeczą przy której zrobiliśmy sobie odpoczynek była betonowa tęcza i pomnik braci rosyjskiej o imponujących rozmiarach. Czad socrealu.
W pociągu do Symferopola Gabora dopada "klątwa chana". Jeżeli myślicie, że jesteście biedni jak was złapie na kwaterze, albo kempingu, to wyobraźcie sobie jak to jest odwodnić się w ten okrutny sposób w pociągu pod sufit wypełnionym ludźmi, gdzie klima nie istnieje, para skrapla się na szybach a ludzie zamykają okna, żeby się nie przeziębić. I jeszcze jedno: na cały wagon ludzi przypadają 2 toalety, które prowadnik skrupulatnie zamyka na każdej stacji- hardkor :).
Przy okazji: pod żadnym pozorem nie używać wody z kranu na Ukrainie (nawet do mycia owoców), gdyż jest ona niezdatna do spożywania. A klątwa chana jest najprawdopodobniej spowodowane wirusem o którym chodzą różne legendy.