Flamingi mieliśmy zamiar zobaczyć w okolicach Cienfuegos, ale nadarzyła się okazja w Playa Larga. Zdecydowaliśmy się na wycieczkę na laguny (do lagun Salinas). Wygląda to tak, że trzeba sobie ogarnąć transport i przewodnika z parku narodowego. Bez niego się nie wjedzie do Parku. Impreza dosyć droga, bo 15 CUC/osoba za przewodnika i po 7 CUC/os za transport. Myślałem, że to będzie wyglądało tak, że nas tam dowiozą, pochodzimy sobie pół dnia i do domu. Okazało się jednak, że jest tam jedna, prosta i długa (20km) jak drut droga, która biegnie pomiędzy dwoma lagunami. Nasz transport to był stary Moskwicz przerobiony na jeepa :)
Na lagunie roiło się od flamingów. Okazało się, że młode flamingi są szare, a im starszy, tym bardziej różowy. Fajnie zobaczyć takie zwierzęta na wolności :)
Wycieczka trwała ok 6h, które spędziliśmy w aucie (dobrze, że było odkryte). Fajna sprawa, polecam!
po powrocie znów plaża. Krokodilo wspiął się nawet na palmę, żeby zerwać nam po kokosie. Miło. Zasięgnęliśmy też języka w temacie nurkowania, a wieczorem...potańczyliśmy salsę, potem piliśmy rum na plaży i tańczyliśmy z Julienem i Krokodilo.. Nie obyło się bez przygód, bo zgubiliśmy Dankę. Tzn raczej ona się zgubiła, a wręcz zagubiła w odmętach imprezy:)
Nurkowanie mieliśy zaimar zrobić następnego dnia z rana, a potem zabrać się do Cienfuegos. Julien nagrał nam taksówkę, bo oczywiście jeżdżą tam 2 autobusy na dzień.