Szkocjo, witaj! Jezioro Loch Lomond przejazdem

Do Glasgow dotarliśmy z opóżnieneim, więc zrobiło się trochę ciasno z czasem (45 min obsuwy). Easirent zgarnął nas z lotniska, dopełniliśmmy formalności w ich biurze i w drogę. Ale zaraz! Czemu kierownica jest po drugiej stronie, lewarek zmiany biegów również?:P Najgorsze było wyczucie środka jezdni i skrzyżowania. Ale po 30 min już dało radę
Plan mieliśmy taki, że jedziemy ze 45 min od Glasgow w kierunku Skye, łapiemy jakąś polanę i rozbijamy się, żeby zdążyć przed zmrokiem. Jak się zdziwiliśmy, że zmrok to zapada tam koło 1 w nocy
Z ciekawostek, to teoretycznie jest zakaz rozbijania się na parkingach. My rozbiliśmy się na plaży nad jeziorem Loch Lomond, największe jezioro UK. Po jednej stronie jest park narodowy, gdzie jest zakaz rozbijania namiotów, ale od strony zachodniej jest OK.
Nad jeziorem mieliśmy przyjemność poznać słynne midges, czyli coś jak nasze meszki, ale mniejsze i zyjace w duuużo większych ilościach. Jak w Polsce obsiądzie cie 5-10 meszek to już dużo. Tam to ja zabijałem jednym pacnięciem na swoich spodniach ok 20 Generalnie są w uszach, ustach, na ubraniach. Wystarczy wyjść z namiotu, a potem masz w środku całą masę muszek. Nie latają, gdy wieje. Oj dały się nam wyznaki... Miałem nawet zatytułować ten dzień „midges kontra my”, ale stwierdziłem, że jakieś zasrane muszki nie mogą przysłonić super kraju jakim jest Szkocja!

Zdjęcia (2)

Komentarze (0)