Azja. Azja od dawna siedziała nam w głowie. Szczególnie Monika chorowała na Tajlandię. Jedyny problem był w tym, że do Azji najlepiej jechać w zimie, czyli wtedy kiedy…jeździmy na deskach. W końcu nadszedł jednak ten czas, gdzie deska została w pokrowcu, my uciułaliśmy na wyjazd i zdecydowaliśmy się na najdalszą podróż do tej pory.
Ekipa mała i solidna, tak jak lubimy:) Soto i Asia on board!
Plan też określony – najpierw tydzień na północy kraju, potem tydzień na południu, następnie kilka dni na Filipinach, w Kordylierach. Trochę miast, trochę przyrody, trochę plaży, trochę gór. Fuck yeah!
Przy kupnie biletu planowaliśmy wydać ok 1800. Los nam rzucił jednak inną okazję – Tajlandia+Filipiny+sprzyjające stop overy w Amsterdamie i Abu Dhabi. Czyli coś co lubimy, zwiedzanie „przy okazji”. Bilety w sumie 2230 PLN.
Jakieś rady? My np nie wzięliśmy kurtek, bo szkoda targać kurtkę przez 3 tygodnie, dla 1 zimowego dnia w Amsterdamie. Dobra sprawa, to wziąć rękawiczki I czapkę, a potem wyrzucić na lotnisku:) Warto też wziąć do Azji kłódeczkę, pasek z wszystą kieszenią na kasę, mało ubrań (w Tajlandii I na Filipinach wszędzie jest możliwość uprania ciuchów za grosze). Poza tym nie oszukujmy się Indochiny są tanie, więc zawsze można coś kupić na miejscu:)
3…2…1… ruszamy!
Trasa - Warszawa/Amsterdam/Bangkok/Manila/Abu Dhabi/Rzym/Warszawa. Jak się okazało później, w życiu nie ma nic pewnego:) Niemniej wylot z WWA planowy.