Geoblog.pl    gabor    Podróże    Maroko 2012    Atlantyk wita!
Zwiń mapę
2012
01
paź

Atlantyk wita!

 
Maroko
Maroko, Essaouira
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3682 km
 
Dojechaliśmy i naszym oczom od razu ukazał się ocean oraz monumentalne mury obronne. Abdoulaziz (nasz driver) zdążył zaaranżować nam komitet powitalny, czyli naganiaczy. Ledwo wyszliśmy, a ci już nam zaczęli pakować plecaki do wózka, więc my zaczęliśmy targowanie:) Chcieli nam zaproponować apartament, zeszło (sporo) do 60 dh/osoba, ale trzeba było z nimi iść kawałek, żeby to zobaczyć. A jakbyśmy przeszli 400 m z nimi, to wpadamy w pułapkę zobowiązania (bo w końcu zabraliśmy im 30 minut) oraz konsekwencji (powiedzieliśmy A, więc wypada powiedzieć B). Strasznie zgubna sprawa... Dlatego podziękowaliśmy i ruszyliśmy w miasto sami.

* Marokańczycy są mistrzami handlu! Krok po kroku wciągają w pułapkę zakupy. Zaczyna się od złapania kontaktu z turystą. Najczęściej w języku turysty! Rozpoznają po twarzach, więc nas witali po polsku! Kolejny krok to zwabienie do straganu, pod byle pretekstem. Jeśli nie działa argument typu "chodź zobacz jakie piękne XYZ", to mogą chcieć się wymienić koszulkami albo poprosić, żeby zrobić zdjęcie ich sklepu i puścić w internet. Ani się człowiek obejrzy, a jest w sklepie i zakłada jakąś kolejną szmatę na głowę. Główna zasada, to nie pytać się o cenę, jeśli nie chce się kupić! A jak oni chcą usłyszeć, ile możesz za to dać (nawet jak tego nie chcesz kupić), to nie pdawać kwot! A nuż się zgodzą i wtedy trzeba kupić. Dobrym sposobem jest podawanie absolutnie abstrakcyjnej kwoty typu 1/10 wyjściowej. Wtedy pomyślą żeś debil, ale się odczepią:)

Wracając do Esasouiry. Po drodze zatrzymaliśmy się w małej knajpie na obiad. To było najlepsze jedzenie w Maroko. Z Liskiem mieliśmy kus kus, a dziewczyny wzięły rybę. Czekaliśmy prawie godzinę, ale się opłacało(pyszne, ok 70 dh z herbatą) Danka zrobiła błąd i zatrzymała się przy stoisku z torbami. Bajerował, bajerował, żadnych argumentów nie przyjmował, aż prawie kupiła torbę:D W międzyczasie dorwał nas inny naganiacz i przeciorał nas po kilku mieszkaniach na wynajem. Zgodziliśmy się na 3 pokojowe w cenie 50 dh/osoba. Koleś chciał napiwek za znalezienie nam lokum, chciał po 10 dh od osoby, dostał 10 w sumie. Lepiej, żebyśmy my ich, niż oni nas:)
Wieczorem wyprawa na miasto (targ) oraz na plażę. Postanowiliśmy to opić i kupić alko. Niestety jest to spore wyzwanie w Maroko:) Udało się nam znaleźć sklep; tam rolety zaciągnięte, drzwi uchylone, wciągnęli nas z ulicy, w środku ok 7 miejscowych, wszystko się dzieje w pośpiechu, poganiają. Piwo po 20 dh (8 zł za puszkę)! Alkohol w Maroko jest legalny, ale sprzeczny z religią i przez to nielegalny. Tak się nam wydaje:) Niemniej piwo zostało przez nas rozpite na plaży (zaskoczyła nas szerokość plaży po odpływie!), wino rozpite w domu. Dzień męczący, ale udany:)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 18% świata (36 państw)
Zasoby: 294 wpisy294 21 komentarzy21 1382 zdjęcia1382 0 plików multimedialnych0