no to jedziemy! Pomysł padł między jednym a drugim piwem w Stegnie w trakcie majówki. Bułgaria raz jeszcze, ale do tego Turcja i legendarny Stambuł.
ekipa: Monika, Soto, Długi, Ewelina, Danka, Boraz i ja. Do Turcji ruszamy z Moniką i Soto. Reszta zostaje w Słonecznym na melanżu/kontemplowaniu bułgarskiej linii brzegowej z pozycji horyzontalnej. Bilety lotnicze ogarnęliśmy pewnie ze 2 mc przed. Koszt 3 biletów (WWA-Burgas,Istanbul-Budapest, Budapest-WWA) to jakieś 350 zl. Do tego bagaż, wzięliśmy 1 plecak darmowy (Monika) i 2 średnie, które połączyliśmy i wrzuciliśmy w worek, żeby powstał 1 rejestrowany. Najtańsza opcja. Przed wyjazdem chcieliśmy jeszcze kupić bilety na bus z Burgas do Instanbułu, ale coś się nam wieszała strona. Szkoda, bo w necie kosztują ok 95 zł, a potem w biurze zapłaciliśmy ok 140 zł...
Na lotnisku pożegnała nas reprezentacja polski w siatkówce. Siedzi 2 typów w fajniej koszulce z napisem Plus i Polska. Tak sobie myślę, że spoko koszulka i że skądś je kojarze. Mija minuta, dochodzi kolejny i kolejny. Jak doszedł Kurek z Możdżonkiem, to przypomniało mi się, skąd kojarzę te koszulki i te twarze:D Reprezentacja Polski w siatkówce :)
Przed wylotem trochę pośmialiśmy się z Eweliny i jej strachu przed lataniem, a na pokładzie spotkałem pierwszego Gabora w swoim życiu! Koleś był stewardem i był Węgrem. Chciałem sobie z nim zrobić zdjęcie, ale powiedział, że Wizzair im zabrania się fotografować w służbowych fatałaszkach. Jego strata:D